Do przodu małymi kroczkami...
Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przebudzeniu, zobaczyliśmy zimę za oknem!
Łaty, kontrłaty i membrana są już na dachu... całe szczęście..., bo dzisiejszy śnieg zasypałby nam sufit...
Niestety nie mam zaśnieżonej fotki , bo jestem poza domem... mam jedynie wczorajsze zdjęcie, które zrobiłam późnym wieczorem... nie jest niestety pierwszej jakości, ale jest:
W poniedziałek ma być blacha na obróbkę dachu i orynnowanie, na blachodachówkę musimy poczekać jakieś 2 tygodnie. Okna są zamówione (veka), ale tu musimy czekać aż 4 tygodnie!
Jak chłopaki obrobią dach, zanim przyjdzie blachodachówka, to wezmą się za przeróbkę dołu i rozprują komin, aby włożyć wkład. Boję się o tym wszystkim myśleć, patrząc na ten śnieg za oknem... może się jeszcze ociepli?
Oczywiście nie myślcie, że u nas wszystko idzie zgodnie z planem, bez żadnych wpadek?! Są wpadki i nerwy:
1. Otwory okienne do podmurowania, bo 12 cm wyszło murarzom za mało, a mówiłam im, że ma być: podłogówka (10cm) + 85 cm na szawkę + 10 cm nad szawką ma być parapet, czyli powinno być razem 105 cm, a jest 93! Nie będę miała parapetu nad blatem, a do tego "przykrócone" okno!
2. Otwór do wyłazu na strych jest za mały, więc też jest do przerobienia jakieś 10 cm! Mam nadzieję, że w ogóle da się go powiększyć..., bo jak będziemy musieli robić schody strychowe na zamówienie, to odczujemy to nieźle po kieszeni...
Pozdrawiam wszystkich!